WIECZÓR PEŁEN WRAŻEŃ

                                 




Już ubrana stałam w łazience przed lustrem, poprawiając makijaż biłam się z coraz większym stresem. Denerwowałam się jak zwykle przed spotkaniem kogoś nowego,tym bardziej że miałam być sama. Moje myśli przerwał J, który właśnie wrócił ze sklepu. Jak zawsze zadbał o szampana,bym mogła trochę się wyluzować. 

" Co jest? Stresujesz się?"- zapytał napełniając mi kieliszek i patrząc na wyraz mojej twarzy,odbitej w lustrze.

"Nooo jakoś tak..."- odparłam przejmując napełnione już szkło.

J zbliżył się do mnie od tyłu,gdy palcami przejechał delikatnie w górę po wewnętrznej stronie mojego uda, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zbliżył twarz do mojego ucha, wkładając mi przy tym rękę pod sukienkę.

"Fajny on jest? Swędzi Ciebie do niego cipka?"- zapytał szeptem,głaskając moje krocze przez koronkowe majtki.

"Taaak"- wyszeptałam.

"Chcesz poczuć w sobie jego kutasa?"- znów zapytał,tym razem głośniej i bardziej stanowczo,nadal jeżdżąc dłonią po mojej cipce... przeszyło mnie niesamowite podniecenie a na majtkach pojawiła się wilgotna plamka...

"Tak, bardzo chcę" odparłam odważnie.

"A więc w czym problem? Jedź,odstresuj się, spróbuj go. Baw się tym."- powiedział to z takim spokojem...

"Mmmmm, mój kurwiszon!"- dorzucił jeszcze z charakterystycznym dla siebie uśmiechem, strzelając mi przy tym solidnego klapsa w tyłek.

Uwielbiam gdy dzieli się ze mną tą swoją pewnością siebie i takiego kopa wtedy właśnie potrzebowałam.


Wchodząc na parking, dostrzegłam go stojącego przy aucie. Na żywo wyglądał jeszcze lepiej niż na zdjęciach,co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Krótkie przywitanie, po czym S otworzył mi drzwi auta, zapraszając do środka. Wsiadając,sukienka podciągnęła mi się w górę, odsłaniając koronki pończoch,nie zamierzałam jednak tego poprawiać. Kolega i tak był zdenerwowany, pomyślałam więc że to w jakimś chociaż stopniu go  wyluzuję. No i podziałało, z każdą następną minutą, rozmowa była śmielsza a S coraz częściej zerkał na moje nogi i mocno wycięty dekolt. 

Do hotelu zostało jeszcze kilka kilometrów drogi a wypukłość w spodniach S, mówiła wszystko. Złapał mnie za kolano i jego ręka powędrowała wyżej,rozchyliłam nogi szerzej. Z trudem ale skupiał uwagę na prowadzeniu,macając mnie po cipce...

"Gdybym mógł,to już teraz bym się na Ciebie rzucił..."- powiedział wyraźnie nakręcony.

"To na co czekasz?"- odpowiedziałam z uśmiechem...


Skręcił w pierwszy zjazd do lasu. Przednie siedzenia zamieniliśmy na tylną kanapę. S faktycznie się rzucił. Szybko podciągnął mi sukienkę w górę i bez zbędnych ceregieli odchylił moje majtki w bok. Przyssał się ustami do cipki,mielił i merdał językiem,co jakiś czas zanurzając go w środku. Dobrze lizał,do tego adrenalina,spowodowana spontaniczną decyzją...delektowałam się więc przyjemnością i nawet widok szarej podsufitki, wydawał się mieć erotyczny klimat. Znów czułam to,czego czasami potrzebuję, odrobinę wolności. Wszystko to razem spowodowało że błyskawicznie odleciałam. S widząc to, zaczął w pośpiechu rozpinać spodnie,by uwolnić nagrzaną do granic możliwości twardą pałę. Wszedł we mnie i zaczął pieprzyć, był strasznie podniecony. Sięgnęłam dłonią w stronę torebki,aby wydobyć z niej telefon. 

"J nawet nie spodziewa się że aż tak szybko dostanie film,na którym jego żona się kurwi"- pomyślałam. Niestety...nawet nie zdążyłam go wyjąć a S wyskoczył ze mnie jak poparzony i spuszczał się na moją sukienkę ciężko dysząc...

"Przepraszam,chyba pobrudziłem Ci..."- wysapał.

"Luuz,zdarza się. Ale to jeszcze nie koniec?"- zapytałam.

"Nie,no coś Ty. Teraz nie mogłem już powstrzymać..."

"Ok,ok"- odparłam.

Śmialiśmy się...


Do pokoju hotelowego wchodziliśmy już w zupełnie innych humorach. S zrobił mi drinka, dużo rozmawialiśmy. Po jakimś czasie zaczął mnie dotykać,sama rozpiełam mu spodnie i wydobyłam z nich kutasa, który znów był pobudzony. Na spokojnie wzięłam go do ust i zaczęłam ssać,tak jak lubię,pooowoooli... S stękał i sapał coraz głośniej. Teraz mogłam swobodnie zrobić zdjęcie i wysłać J. Odpowiedź przyszła  błyskawicznie....diabełki... był zadowolony. S odchylając mi głowę w tył powiedział stanowczo -"Chcę Cię przelecieć jeszcze raz". Odwracając się grzecznie,mocno wypięłam dupsko. "Oooo tak,to lubię"- pomyślałam. Czułam dobrze jak wkłada mi swój sprzęt,jęknęłam głośno. Walił mnie ostro jak sukę,tym razem długo. Nie żałował sobie i obijał mój wypięty tyłek biodrami ile miał sił. Taaak,to był dobry moment żeby nakręcić film dla J. Wiedziałam że za moment będzie to oglądał,jak jego dziwka daje się ruchać innemu...


Później zabawa nie trwała już zbyt długo. S doszedł drugi raz i stwierdził że na tą chwilę,nic więcej z siebie nie wykrzesi. A po drugie,jak mówił wcześniej,musi już się zbierać bo do domu ma kawał drogi. Tym razem J chciał sam mnie odebrać. A więc na propozycję od S wspólnego powrotu do domu, grzecznie podziękowałam i sama zeszłam na dół, gdzie czekał już mój J...


Zaczęłam opowiadać co mi robił jeszcze po drodze,w samochodzie. Pokazałam majtki które były w torebce zamiast na moim tyłku,nie wytrzymał. Zjechał do lasu, zatrzymał auto, wyciągnął mnie dosłownie za włosy... Oparta o maskę samochodu,podniecona czekałam aż to zrobi... poczułam jego silną rękę na swoim pośladku a po chwili w sobie jego moc. To właśnie najbardziej uwielbiam, poczuć jego po zdradzie,gdy pokazuje kogo jestem na zawsze i ten moment zawsze będzie jedyny w swoim rodzaju. Pierdolił mnie na stojąco od tyłu jak kurwę, dobijając do samego końca. Byłam tak podniecona że cipka mi mlaskała,gdy J pompował jak maszyna. Stękałam głośno i czułam jak się zbliża... Nogi zaczęły mi się trząść i to uczucie zbliżającego się squirtu. Czułam jak kutas J robi się coraz większy i zaczyna pulsować... doszliśmy razem. Tłoczył w moją przeruchaną porządnie tego dnia cipkę, strzały gorącej spermy a gdy wyjął wzdrygającego się jeszcze kutasa, kątem oka widziałam jak ciągną się z niego ostatnie nitki gęstego nasienia. Zaczęłam tryskać bez końca,raz za razem. Nie byłam w stanie tego przerwać a z oddali zbliżały się światła innego auta. Tak,nie chciałam tego przerwać, czułam się cudownie gdy lało się ze mnie jak z wiadra...


Schowałam się dosłownie w ostatniej chwili, kucając za naszym autem z wypiętym, gołym tyłkiem i totalnie mokrym kroczem. Do dziś nie wiemy,czy ktoś widział nas w akcji,czy może jednak nie? To nie istotne, ważne jest to, że dla nas była to chwila magiczna.



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty