Prostytutka !

                            


    Sprzedać się za pieniądze, być obiektem uprzedmiotowienia, poczuć się jak prawdziwa prostytutka...takie wyuzdane i brudne myśli były we mnie odkąd pamiętam.
Pojawiały się co jakiś czas i prawdę mówiąc przerażały mnie, ale z drugiej strony cholernie podniecały...po czym przepadały gdzieś by i tak wracać jak boomerang. Kompletnie nie chodziło mi tu o konkretny zarobek ale o doświadczenie na własnej skórze emocji w takiej sytuacji. Przez chwilę stać się nią....kurwą...

Gdy szaleliśmy już jakiś czas w tym naszym drugim życiu, nagle dotarło do mnie, iż pojawiło się duże prawdopodobieństwo na zrealizowanie tej fantazji, że jest to w zasięgu bliżej niż kiedykolwiek wcześniej...
Próbowaliśmy z J ugryźć temat kilkukrotnie, jednak na początku ciężko to szło. Najbardziej obawiałam się tego że przyjdzie mi oddać się komuś,kto np nie będzie mnie pociągał. Jednocześnie jednak jak napisałam wyżej, świadomość że zrobię to jak prawdziwa dziwka, wywoływała przyjemne uczucie w cipce.
Wreszcie nadszedł moment w którym musiałam podjąć decyzję...
-"I co mam zrobić?"- Zwróciłam się do męża, po dwóch dniach korespondencji z pewnym singlem, który był powtarzalny i konkretny w swojej propozycji.
-" A do czego jest Ci bliżej? Akceptacji czy rezygnacji?"- Zapytał poważnym tonem.
-"Sama nie wiem...."- Schowałam twarz w dłoniach.
-"Gdzieś po cichu chcesz tego, obawy myślę że są zupełnie naturalne. Jedno jest pewne,jeśli nie spróbujesz, to nigdy się nie dowiesz czy było warto."- Tu miał rację.
Myślałam przez chwilę.... -"Tak, chcę spróbować."- Zdecydowałam i już nie było odwrotu.
Przez portal ustaliłam z nieznajomym wszystkie szczegóły, pozostało tylko czekać.

Na następny dzień późnym wieczorem, J niczym alfons zawiózł mnie pod wskazany adres i został w aucie czekając. Pieprzyłam się już z wieloma facetami, jednak tym razem czułam duży stres. Ruszyłam w stronę drzwi... Zadzwoniłam, od razu otworzył, zupełnie jak by stał tuż za nimi, weszłam do środka.
Nie był w moim typie ale...dziwka to dziwka,nie wybrzydza tylko świadczy usługi dając dupy, pomyślałam. Rozmawiając przeszliśmy do pokoju,tam nałożyłam na szyję smycz, to było jego jedyne życzenie. Poszedł i pociągnął za nią sprowadzając mnie na kolana, wyjął kutasa ze spodni i kazał sobie obciągać.
To było przedziwne, z jednej strony czułam wstyd i upokorzenie a z drugiej wewnętrzną satysfakcję że właśnie teraz jestem nią...kurwą.
Już po krótkiej chwili dysząc poprosił bym przestała. Wtedy zrozumiałam że długo nie był z kobietą, o ile w ogóle kiedykolwiek z jakąś już był. Podprowadził mnie do łóżka.
-"Chcę od tyłu..."- Wysapał.
Dłonie mu drżały, miał lekki problem z nałożeniem gumki, był wyraźnie zestresowany.
Wymierzył mi kilka lekkich klapsów po czym włożył mi kutasa i zaczął ruchać...a ja wypięta, zupełnie beznamiętnie czekałam aż skończy. Był bardzo spięty, czułam to pomimo że był za mną. Tak, stało się...dawałam dupska za kasę...
Dość szybko się spuścił i był tym faktem zakłopotany. Wymieniliśmy kilka zdań po, odebrałam pieniądze, pożegnałam się i po prostu wyszłam. Całe spotkanie trwało około 20 minut...

-"No i jak? Wszystko w porządku?"- J niecierpliwie dopytywał.
-"Wiesz co...nie wiem... Kompletnie nie jestem zadowolona jeśli chodzi o sex. Jedyna satysfakcja to fakt że przez chwilę byłam prawdziwą prostytutką...wiesz o co mi chodzi?"- Miałam w sobie mnóstwo sprzecznych emocji.
-" Wiem,rozumiem."- Złapał mnie za rękę.
Dużo rozmawialiśmy wymieniając wzajemnie swoje spostrzeżenia, patrzyłam na J... pragnęłam go tu i teraz.
-" Ale wyruchasz jeszcze?"- Zapytałam niespodziewanie, przerywając dyskusję. Uśmiechnął się...
Po kilku minutach pierdolił mnie przy leśnej drodze, na masce samochodu tak jak lubię. Ładował dosadnie między moje szeroko rozłożone nogi a ja patrząc w gwieździste niebo odpływałam. Dopiero wtedy było mi cudownie i czułam się spełniona, pomimo wahań emocji wcześniejszej sytuacji.

Później jeszcze dwukrotnie wcieliłam się w rolę dziwki,czym całkowicie nakarmiłam swoją ciekawość. Temat przestał być już dla mnie aż tak intrygujący i zwyczajnie odszedł gdzieś w dal.
Minęło sporo czasu.  Pewnej soboty po raz kolejny wybieraliśmy się na swingerskie piwko poznańskie.
-" Że też zawsze ktoś problematyczny musi się trafić przede mną w kolejce!"- Mój mąż denerwował się, wsiadając do samochodu i wręczając mi mój stały zestaw podróżny w trasę na piwko, czyli cytrynówkę i Sprite a. 
-" Spokojnie,nikt nas nie goni,mamy czas."- Uspokajałam go.
-" Niby tak, ale pamiętasz że po drodze mamy jeszcze kawę zapoznawczą?"- Szybko zapinał pasy.
-" Aaaa, faktycznie... Gdzie to ma być?"- Całkiem wyleciało mi to wcześniej z głowy.
-" Wiesz, facet w pisaniu był średnio rozmowny, więc nie szukałem żadnej knajpy. Szybka kawa na Orlenie, chwilę pogadamy i lecimy dalej."- Odparł stanowczo.
Kilometry uciekały a mój zestaw podróżny rozluźniał mnie coraz bardziej.
-" Zabawiła bym się dzisiaj... może zgramy się z kimś na piwku? Co myślisz?"- Coś się we mnie budziło.
-" Masz coś konkretnego na myśli? Para? Singiel?"- J jak zwykle rozkładał wszystko na czynniki pierwsze.
-" Ogólnie mi chodzi."- Nabierałam ochoty na cokolwiek,co dałoby fajne przeżycia i wspomnienia.
-" Zobaczymy, jeśli złapiemy z kimś wspólny klimat to czemu nie. Ale jak zawsze nic na siłę."- Asekurował się.
-" Oczywiście,to podstawa."- Poparłam jego zdanie.

-" Tam z boku przy tym Oplu, to chyba on..."- Powiedział J wjeżdżając na teren stacji benzynowej.
Zaparkował obok wcześniej wspomnianego auta i wysiedliśmy by się przywitać.
-" Hmmm, nawet fajny..."- Pomyślałam gdy ruszył w naszym kierunku.
Rozmowa z nowym kolegą nie była co prawda zbyt długa ale za to bardzo sympatyczna. Poczułam iskrę,on też...jego spojrzenie to zdradzało. Zawsze zwracam uwagę na oczy, miał w nich to coś i przeszywał mnie wzrokiem.
-" No cóż, zaspokoiliście swoją ciekawość,widzicie jak wyglądam... Jeśli stwierdzicie że kiedyś mogę się Wam do czegoś przydać, to ja bardzo chętnie..."- Powiedział mierząc mnie od góry do dołu.
Taaak... zestaw podróżny działał... -" Ciekawość jest nadal, nawet jeszcze większa...w moich majtkach..."- Wypaliłam tak, że kolegę aż zamurowało. J widząc jak puszczam mu oczko szybko przejął inicjatywę. -" To może szybki plener żebyście poznali się bardziej dogłębnie? Ha ha!"- Zaproponował w swoim stylu. 
Pojechaliśmy do lasu... Tam nowy kolega szczegółowo wymacał i chciał szybko zabrać się za mnie, jednak przez zbyt duży stres nie chciał mu w pełni stanąć. 
-" Idę się kawałek przejść...a Wy nie przeszkadzajcie sobie..."- J próbował ratować sytuację.
Pomogło... otworzył drzwi swojego auta, położyłam się wzdłuż na tylnej kanapie a on dopadł się jak dziki...
Pieprzył szybko i mocno, leśne echo niosło w dal odgłosy charakterystycznego "klapania", jak i mojego jęczenia...
-" Oooo proszę...jak się pięknie parzą..."- Usłyszałam głos męża. Określenia jakich często używa, dosłownie mnie rozbrajają i w tamtym momencie ledwo się powstrzymałam przed napadem śmiechu.
K ruchał mnie coraz szybciej, samochód bujał się na boki a J  cały czas nagrywał puszczającą się żonę, włącznie z końcowym finiszem nowego znajomego.
Po wszystkim zamieniliśmy jeszcze kilka zdań i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Siedziałam z podciągniętą sukienką i rozłożonymi nogami, J uwolnił prawą rękę z kierownicy i macał moją świeżo używaną cipkę.
-" Nie wiem czy jeszcze dziś coś z kimś wyjdzie, ale Ciebie to będę jebał, na pewno nie jeden raz...ale mnie podnieciłaś..."- Mówił wyraźnie nakręcony. 
-" Mmmmm..."- Ciągnął dalej -"... I jeszcze ta przeruchana, goła cipa... ostatnio bardzo lubię jak nie masz pod spodem bielizny."
-" Nie ma sprawy, będę często bez."- Odparłam z uśmiechem. Uwielbiam sprawiać mu przyjemność i gdy jest na mnie tak mocno napalony.
Na piwku jak zwykle była świetna atmosfera i dużo śmiechu.  W pewnym momencie J przesiadł się do stolika naprzeciwko i gdy rozmawiał z koleżanką, rozchyliłam nogi, szybko dostrzegł że jestem bez majtek. Ten jego wzrok....bezcenny. Jakiś czas później gdy mijaliśmy się w korytarzu przed toaletami, mocno przycisnął mnie do ściany i włożył rękę pod krótką spódniczkę. 
-" Oszzzzzz Ty suko! Ale bym się teraz do Ciebie dorwał..."- Szeptał mi do ucha.
-" Dorwiesz się, cierpliwości."- Pocałowałam go soczyście w usta.
Później złapaliśmy wspólny klimat z pewną parą, jednak okazało się że Pani od nich jest akurat niedysponowana. Postanowiliśmy więc że do apartamentu wrócimy sami.
Lokal opuściliśmy przed północą, wiedziałam że J będzie chciał wykorzystać gęsto rozsiane i ciemne uliczki poznańskich Jeżyc, tym bardziej że nie mógł utrzymać rąk przy sobie. Dosłownie wciągnął mnie w pas zieleni, oddzielający chodnik od kamienic.
-" Już tu chcesz mnie pieprzyć?"- Byłam podekscytowana. 
-" Między tymi drzewami nie będzie nas widać...a jeśli nawet to kogoś tu znamy?"- Zaśmiał się.
Nawzajem pośpiesznie dobieraliśmy się do siebie szybko dysząc, by za krótką chwilę rżnąć się na dziko przy jednym z drzew. Kompletnie nie zwracałam uwagi na to jak głośna jestem. J z kolei był tak nagrzany że porozdzierał na mnie pończochy...to była piękna akcja.

-" Ha! Teraz to wyglądasz jak prawdziwa tania dziwka z ulicy!"- Śmiał się mój mąż, gdy zbliżyliśmy się do najbliższej latarni.
Faktycznie...potargane włosy, rozmazany makijaż, pończochy podarte... oboje nie mogliśmy przestać się śmiać. 
-" Ciekawe czy złapała byś teraz jakiegoś klienta."- J ciągnął temat.
-" Zawsze możemy się przekonać."- Wytknęłam język w jego stronę.
-" Taaaa,jasne! Nie mów że byś to zrobiła..."- Odparł trochę ironicznie.
-" Wątpisz we mnie?"- Twardo broniłam swoich racji.
No cóż...oboje byliśmy wstawieni i nasze myślenie nie było do końca racjonalne.
Przeszliśmy na drugą, trochę bardziej oświetloną ulicę, do apartamentu mieliśmy może około 800 metrów. Szłam wolnym krokiem, J trzymał odpowiedni dystans idąc trochę dalej z tyłu. Ogólnie to miał być żart, bo byliśmy pewni że i tak nic się nie wydarzy. Minęło mnie kilka osób, wszystkie patrzyły tak samo, zupełnie jak by ujrzeli kosmitę. Nagle usłyszałam jak ktoś zatrzymał się za mną i zawrócił...
-" A koleżanka tak sama po nocy chodzi?"- Dogonił mnie dość młody mężczyzna.
-" A sama."- Odparłam krótko, procenty w moim organizmie dodawały niesamowitej pewności siebie.
-" Może odprowadzę?"- Zapytał nieśmiało.
-" Nie trzeba"- Znów krótko rzuciłam.
J przyspieszył kroku i zbliżył się dla bezpieczeństwa.
-" We dwoje zawsze raźniej..."- Młody nadal zagadywał.
-" Spokojnie, poradzę sobie." - A ja nadal go zbywałam.
I gdy J już był całkiem blisko, by przepędzić chłopaka, on nagle wypalił... -" Ile???"
-" Cooo?"- Stanęłam jak wryta.
-" No...ile bierzesz?"- Zakłopotał się trochę.
Zmierzyłam wypitym okiem młodego...-" Nawet niezły..."- Pomyślałam.
-" Heh... dwieście."- Wtedy nie odpowiedziałam ja, to mówił alkohol... J słysząc to wszystko, minął nas udając przypadkowego przechodnia. No i...

Pierdolił mnie a dokładniej próbował pierdolić, bo krótki to był zryw, w bramie jednej z kamienic, od tyłu na stojąco. Byłam prawdziwą uliczną dajką za kasę... Wykonał kilka ruchów i zlał się głośno wzdychając. Nawet nie wiem czy zdjął gumkę po wszystkim, bo wcisnął mi zwinięte banknoty za koronkę jednej z pończoch i... błyskawicznie uciekł! J obserwował to wszystko z przeciwnej bramy.

To był zupełnie nieplanowany i totalnie zaskakujący numer, jednak spoglądając od strony spełniania fantazji- najprawdziwszy. Wtedy to bowiem, pierwszy i ostatni raz byłam prawdziwą, nie ustawianą i nie przygotowywaną uliczną kurwą. Dla naszych wspomnień- doświadczenie bezcenne.


    


 

Komentarze

Popularne posty